Więcej niż tysiące słów

Kultura
kultura
11.12.2020
05:00

Recenzja filmu "Sól Ziemi"

2 = 40. W przypadku brazylijskiego fotografa: Sebastião Salgado znak równości między tymi dwoma liczbami ma swoje uzasadnienie. Dlaczego? Sól ziemi – to dwa słowa, które podsumowują 40-letnią podróż Sebastião, udokumentowaną na setkach zdjęć. To nie było zwykłe zwiedzanie świata i fotografowanie pięknych krajobrazów na różnych szerokościach geograficznych. Brazylijczyk ruszył z precyzyjnie określoną misją. Rozpoczął ją w wieku 26 lat, gdy podczas wizyty w Afryce wziął ze sobą aparat żony. Jedno dobranie kadru, naciśnięcie spustu migawki, zapis zdjęcia i to dało impuls do dalszej drogi.

40 lat pracy na różnych kontynentach i próba uwiecznienia wszystkich wrażeń, krótkotrwałych impresji na nieruchomych obrazkach. W rezultacie powstała olbrzymia fototeka, o której można opowiadać wiele. Analizować, przyglądać się postaciom, czarno białym ujęciom i perfekcyjnej grze cieni. Ale na tych fotografiach jest coś więcej. Salgado dokumentował bowiem obraz ludzi żyjących w skrajnej biedzie. Jego prace przerażają, budzą głębokie współczucie i wydają się odrealnione z punktu widzenia zamożniejszej części świata. Przez cztery dekady był świadkiem dramatów, przemian, konfliktów zbrojnych, klęsk głodu i przymusowych migracji. Swoją podróż i pracę podsumował stwierdzeniem: Człowiek to dzikie i straszne zwierzę. Nasza historia jest historią wojny, nieskończoną i szaloną . Dzieląc się przemyśleniami, wspomnieniami zainspirował pewien duet do ożywienia fotografii i stworzenie filmu.

sol-ziemi.png

Twórcy filmu skupiają się także na samym Salgado i jego sposobie postrzegania świata po tym, co zobaczył. Przy okazji, warto przyjrzeć się twórcom, którzy stoją za pomysłem uwiecznienia pracy fotografa na wielkim ekranie. Z jednej strony Wim Wenders – niemiecki reżyser, znany m.in. z filmu: „Niebo nad Berlinem”. W tym wyjątkowym obrazie, Anioł (Bruno Ganz) podróżuje po powojennym Berlinie i poddaje się pokusie porzucenia nieba za kilka chwil życia na Ziemi, wśród ludzi. Tak niezwykle oryginalne historie Wenders przeplatał z filmami dokumentalnymi. W tym podejściu stanowił ciekawą symetrię dla twórczości innego niemieckiego reżysera – Wernera Herzoga, który również ze świata dokumentu przechodził do filmów fabularnych.

Drugim reżyserem „Soli Ziemi” jest Juliano Ribeiro Salgado. Nazwisko brzmi znajomo? To syn brazylijskiego fotografa, który wspólnie z Wendersem pokazuje nam przemianę, jaką po swojej podróży przeszedł jego ojciec. Dla Juliano film jest również osobistym przeżycie, ponieważ w dzieciństwie, nastoletnim życiu bardzo brakowało mu ojca. Nie mógł wtedy zrozumieć idei, która stoi za tą ciągłą nieobecnością.

Chwilę zatrzymajmy się przy samym Sebastião Salgado i wspomnianej przemianie. Najlepiej opisują ją jego własne słowa: Nasza relacja z naturą została zaburzona. Utraciliśmy to co w świecie najważniejsze. Ilość ludzkiego cierpienia, którą utrwalałem na zdjęciach przytłoczyła mnie i załamała. Dlatego obecnie fotografuję już tylko przyrodę i zwierzęta. I tak się stało. Po powrocie w 2010 roku Salgado senior skupił się już tylko na świecie fauny i zerwał ze swoją tożsamością twórczą, która zapewniła mu przydomek: „fotograf rynsztoków”. W zdjęciach Brazylijczyka to, co przerażające od zawsze mieszało się z pięknem zachwycających kadrów. Salgado rysuje światłem i cieniem, będąc najlepszym odzwierciedleniem greckeigo zwrotu: photo grapho czyli rysować , pisać światłem.

„Sól Ziemi” pokazuje oczywiście niektóre ze zdjęć Sebastiao. Ja na zawsze zapamiętam płonące pola naftowe, które przywołują niezwykle oryginalny dokument wspomnianego Wernera Herzoga: „Rekolekcje na temat mroku”. Na zdjęciu widzimy człowieka w oparach płonącego paliwa, a wydźwięk fotografii podbija zacięta gra czerni z bielą. Wiele poruszających zdjęć zostało wykonanych w Afryce. Opisałbym kilka z nich ale nie potrafię dobrać odpowiednich słów… dlatego, tak jak Salgado uciekam do świata zwierząt w poszukiwaniu ukojenia. Lądujący albatros wśród stada innych ptaków czy dwie foki spoglądające w obiektyw, a w tle stado pingwinów. Patrząc na to zdjęcie słyszę w uszach dźwięk krzyku jednej z fok. Można przyglądać się temu obrazowi bez przerwy. Poddać się hipnozie.

Pisać o życiu i zdjęciach Salgado można w nieskończoność. Lepiej jednak oddać głos fotografiom. One mówią więcej niż tysiące słów. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę: Sebastião Salgado i po prostu podziwiać. A po tym niezwykłym doświadczeniu, sięgnąć po dokument: „The Salt of the Earth”.

Sól Ziemi reż. Juliano Ribeiro Salgado, Wim Wenders 2014

Zamknij
W celu poprawienia jakości usług korzystamy z plików cookies. Pozostając na stronie, wyrażasz zgodę na wykorzystanie tej technologii Więcej informacji