Sztangistka

Po godzinach
crossfit
12.11.2021
04:34

Przesiadła się z roweru na CrossFit

W martwym ciągu w jednym powtórzeniu podniosła sztangę o wadze 95 kg. Potrafiła przerzucić 300 kilogramową oponę. Dorota Gierak, która w centrali ANG zajmuje się uprawnieniami ekspertów, obala mit, że podnoszenie ciężarów to męska domena.

IMG20211109171906.jpg

Ćwiczysz podnoszenie ciężarów. Co zainspirowało Cię do uprawiania tego sportu?

Może zacznę od początku. Jakieś 5 lat temu, kiedy moja waga osiągnęła poziom jakiego nigdy wcześniej nie było i nie zmieściłam się w największy rozmiar spodni, który był dostępny na „zwykłym” dziale, z dnia na dzień wsiadłam w samochód i pojechałam kupić rower stacjonarny. Jako że jestem fanką przeróżnych seriali postanowiłam sobie, że zamiast oglądać je siedząc na kanapie, będę jeździła ma rowerze. Motywacja była ogromna więc udało się i kilogramy zaczęły spadać. Było fajnie, ale zaczęło czegoś brakować. Znajomi z ówczesnej pracy chodzili na crossfit do pobliskiego klubu MGW, więc postanowiłam spróbować. Początki nie były łatwe, ale coś zaiskrzyło. Wciągnęłam się na całego. Trenowałam trzy razy w tygodniu. Moją historię podchwycił jeden z trenerów i widząc we mnie potencjał, wziął mnie pod swoje skrzydła i opiekę trenerską.

6.jpg

Co to znaczy? Na czym polegała opieka trenera?

Kolejne miesiące to bardzo ciężkie treningi grupowe, ale i też indywidualne. Treningi praktycznie 6 dni w tygodniu: 3 razy grupowe, 1 x indywidualne oraz 6 dni w tygodniu zamiast roweru tym razem stepper. Na crossfit wyzwaniem były podciągania na drążku i początkowo wskoki na skrzynię, do tego natomiast okazało się, że coraz bliżej mi do sztangi. Nie miało to znaczenia czy to był push press, snatch, clean, jednak najbardziej pokochałam back squat (przysiad ze sztangą na górnej części mięśni pleców) oraz deadlift, czyli tzw. martwy ciąg. Nogi zawsze miałam mocne i to okazał się strzał w dziesiątkę. Zajęcia ze sztangą na tyle mi się spodobały, że był nawet moment, kiedy chciałam wytatuować sobie sztangę.

3.jpg

Zdecydowałaś się na taki tatuaż?

Jestem fanką tatuaży i mam już ich 7, ale uważam, że robienie ich powinno być mocno przemyślane. To chyba był taki poryw chwili, chociaż wszystko jest jeszcze możliwe. Może jeśli kiedyż udałoby mi się w martwym ciągu podnieść 100 kg wtedy sobie wytatuuje sztangę 😊

Wróćmy do tematu inspiracji.

Ogromną inspiracją dla mnie był mój trener, który był właścicielem boxu crossfitowego MGW Training. Dla Tomka nie było rzeczy niemożliwych. Miał i nadal ma ogromną wiedzę o crossficie i potrafił o tym opowiadać z taką pasją, że trudno było się nie zarazić. Młody chłopak, który nigdy nie odpuszczał sobie, ale to nie pozwalało odpuszczać też nam.

Co dokładnie masz na myśli?

Pamiętam moje pierwsze indywidualne spotkanie z nim, aby omówić szczegóły treningu i diety. Pierwsza część to 100 dniowy program bez słodyczy, fast foodów, z praktycznie codziennymi treningami czasami nawet 2 razy dziennie. Powiedziałam luz, 100 dni dam radę… tylko wiesz za tydzień jadę na urlop więc zacznę po. I tu było moje zdziwienie. Tomek powiedział, że bądźmy poważni i albo robimy to tu i teraz albo to nie ma sensu. Teraz urlop, potem impreza rodzinna, grill w weekend, że zawsze się coś znajdzie. I tak odbył się mój pierwszy urlop bez słodyczy i ze zdrowym jedzeniem. Okazało się, że nie było to takie trudne, jak myślałam, gdyż w dzisiejszym świecie pogoni za pięknem, liczenia kalorii, restauracje mają już specjalne fit menu - istnieją inne potrawy niż golonka czy żeberka 😊

Czuć, że nieźle się wkręciłaś. Jakie masz osiągnięcia na swoim koncie?

Moim największym osiągnięciem w sporcie i ukochanym crossficie było podniesienie w martwym ciągu w jednym powtórzeniu sztangi o wadze 95 kg.

2.jpg

Uwierzcie mi to naprawdę dużo jak na kobietę. Udało mi się też przerzucić 300 kg oponę i to też była frajda. Dzięki spotowi zrzuciłam 20 kg.

1.jpg

Czy jest coś co zaskoczyło Cię w treningach?

Największym zaskoczeniem dla mnie było to, że się da, że można, że kobieta na równi z mężczyzną może trenować crossfit. Co więcej, może nawet mieć lepsze osiągnięcia. Wiedziałam, że mam pracę stacjonarną, 8 godzin przy biurku, ale nie zdawałam sobie sprawy jak mało jestem mobilna, jaką krzywdę robię swojemu organizmowi. Treningi potrafiły być prawdziwym piekłem, gdzie żołądek podchodził do gardła i wydawało się, że już ani chwili więcej się nie da. Najfajniejsze w tym wszystkim była dla mnie praca w grupie. Tu zupełnie inne doświadczenie niż siłownia. Nigdy nie miałam pomysłu co robić na siłowni więc błąkałam się od maszyny do maszyny a tutaj było zupełnie inaczej. Przychodziło się na gotowe, nie trzeba było się zastanawiać co dzisiaj robić, jak się prawidłowo rozgrzać, itd. Żaden trening nie był nudny, za każdym razem coś innego. Do tego, w momentach kryzysowych patrzyło się na koleżankę, kolegę obok i cisnęło się na maksa. To była jedna z najpiękniejszych przygód mojego życia. Mieliśmy w naszej grupie kolegę po 50-tce, który praktycznie nigdy nie ćwiczył. Po pierwszym treningu nasz trener spytał się mnie skąd go wytrzasnęliśmy, serio baliśmy się, że zrobi sobie krzywdę a sztanga go „przygniecie”. Nie poddał się, ćwiczył chociaż widać było, że nie jest mu łatwo. Po jakimś czasie był wśród najlepszych w grupie. To pokazało nam wszystkim, że najgorsze co można zrobić to się poddać, że zawsze trzeba walczyć i że cel będzie osiągnięty.

Jaki masz cel na przyszłość?

Niestety przez brak intensywnych treningów i powrót do starych nawyków żywieniowych, trochę przybrałam na wadze, co bardzo mi przeszkadza. Dlatego postanowiłam wrócić do tego co dobre. Obecnie nie bardzo mam możliwość trenowania crossfitu, ale namiastką tego są zajęcia ze sztangami organizowane w większości klubów fitness. Jeśli jest mi to pisane to może jeszcze kiedyś wrócę w ukochane mury MGW. Cel na przyszłość być szczęśliwą 😊 czy z crossfitem czy bez jeszcze się zobaczy, bo obecnie na horyzoncie nowe pasje.

Dziękuję za rozmowę!

Zamknij
W celu poprawienia jakości usług korzystamy z plików cookies. Pozostając na stronie, wyrażasz zgodę na wykorzystanie tej technologii Więcej informacji