Mówisz, że linia mety nie istnieje. Co to oznacza w praktyce?
W swoim życiu zawsze staram się pokonywać trudności. Uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych do zrealizowania, trzeba jedynie chcieć je zrobić. To wszystko kwestia konsekwencji i zdecydowania. Linia mety nie istnieje – moje motto życiowe. Każdy przebiegnięty metr sprawia, że chcesz i możesz więcej. Wciąż przesuwam granice i sprawdzam na co mnie stać. Sprawdzam swoje własne możliwości. Uważam, że wychodzenie ze swojej strefy komfortu, pozwala nam realizować rzeczy, o których kiedyś nam się nie śniło.
Czuję się silną kobietą, która wie czego chce i nie boi się po to sięgać. Bieganie, ale nie tylko, ponieważ innym moim hobby jest wspinaczka górska, są dla mnie bardzo ważne. Są moim sposobem na kontemplację, zebranie myśli, nabranie pewności siebie. Bieganie jest częścią mojego życia. Jest to pasja a nawet można by nazwać to uzależnieniem.
Gdy się widziałyśmy wspominałaś, że miałaś konkretną motywację, by zacząć biegać Co to było i dlaczego akurat bieganie, a nie inny rodzaj sportu?
Powodów było kilka. Złożyły się na to problemy zdrowotne, przed wszystkim kręgosłup, który zaczął dawać się we znaki, szczególnie przy siedzącym trybie pracy. Drugim powodem było stowarzyszenie Stonogi Milanówek, w mieście, w którym mieszkam. Zostaliśmy zaproszeni do sponsorowania corocznego biegu po naszym mieście. Po dwóch latach wspierania akcji, zdecydowaliśmy się pobiec sami. Sam charakter biegu, w którym braliśmy udział był po pierwsze bardzo pomysłowy po drugie zabawny a po trzecie stanowił inspirację dla naszych następnych wyczynów. Motywem było stworzenie stonóg. Można było biec związanym, przywiązanym liną, kreatywność nie miała granic. I właśnie wtedy stwierdziłam, że bieganie daje wolność i jest najlepszym sposobem na zebranie myśli i na rozwiązywanie problemów.
Jakie maratony masz już na koncie?
W tym momencie mam na koncie 11 maratonów, w tym trzy maratony zagraniczne w Atenach z Maratonu do Aten, Lubljanie i Chinach – maraton po Murze Chińskim. W Polsce udało mi się zdobyć Maraton w Dębnie, Poznaniu, Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. Poza tym dwukrotnie brałam udział w maratonie zimowym bieszczadzkim. Jeden z moich ulubionych maratonów, który przebiegłam 22 kwietnia 2018 roku, jest dla mnie symbolicznym maratonem - wtedy minęły 23 lata od kiedy z moim mężem biegamy sobie przez życie.
Jak zrodził się pomysł, by przebiec maraton na każdym kontynencie?
Jest to realizacja mojego marzenia, którym jest zahaczenie najpiękniejszych miejsc na świecie, biegnąc. Dlatego między innymi wybraliśmy maraton po murze chińskim i dlatego niedługo odwiedzimy afrykańską sawannę w rezerwacie Krugera. Nie chcemy ograniczać się do jednego kontynentu. Nie jeśli na świecie jest tyle do obejrzenia. Jeśli jest możliwość, aby czerpać z życia garściami, nie widzę możliwości, aby tego nie zrobić. To będą wspomnienia na całe życie, szczególnie jeśli na maraton wybierasz się z ukochaną osobą, tak jak w moim przypadku.
A jakie masz biegowe plany na przyszłość?
Należę do osób żyjących chwilą, podejmujących spontaniczne i zwariowane decyzje. Jednak, jeśli chodzi o bieganie, plany wybiegają nawet kilka lat naprzód! Jeszcze w tym roku mnie i mojego męża czeka maraton w Wilnie. Mamy w zamiarze ukończyć również dwa biegi zaliczane do Pereł Małopolski. Jeden w Szczawnicy, drugi w Rabce Zdrój. To nie koniec, jeszcze w 2021 czekają nas dwa półmaratony. Krakowski i warszawski, które zaliczamy do korony półmaratonów Polski. Będzie to 5 raz, kiedy ukończymy ten bieg. Najważniejszym i najbardziej wyczekiwanym przeze mnie maratonem 2021 roku jest jednak Big five Marathon w RPA, w rezerwacie Krugera w prowincji Limpopo Entabeni.
Przed Wami ciekawe wyzwania. Jak się do nich przygotowujesz?
Dbam o zdrowie na co dzień. Przez to, że mam siedzący tryb pracy, trening jest dla mnie odpoczynkiem i sposobem na odprężenie. Biegam regularnie, mniej więcej trzy razy w tygodniu, korzystam ze wsparcia trenera z klubu Base w Milanówku. Ostatnim odkryciem był Pilates na maszynach, na który chodzę do Edyty Morwińskiej Pilates Studio.
Nie jestem zawodowcem, po prostu robię to co kocham. Nigdy też nie zależało mi na rywalizacji i prześciganiu się swoimi wynikami. Bieganie samo w sobie daje mi dużo radości.
Dziękuję za rozmowę.