Mówisz, że Twoją pasją jest karate. Pamiętasz jeszcze początki przygody z tym sportem?
Jak wiele rzeczy w naszym życiu moje zainteresowanie karate było kwestią przypadku. Kiedy byłem w pierwszej klasie liceum sekcję karate otwierał w Rypinie mój ówczesny trener. Wraz z dwoma kolegami z klasy poszliśmy na trening pokazowy i tak zostaliśmy przez kolejne 4 lata. Później, gdy poszedłem na studia z jednej strony brakowało czasu, trochę się również nie chciało i nastąpił rozbrat z tym sportem.
Kiedy wróciłeś do treningów?
Po kilku latach ponownie na ulicach zobaczyłem plakaty zapraszające na treningi i zaczęła we mnie kiełkować chęć powrotu. Od tego momentu minęło już bodajże 11 lat, podczas których trenuję z pewnością z dużo większą świadomością i zaciętością niż za czasów szkolnych. Co ciekawe nigdy nie lubiłem (i nadal nie lubię) się bić.
Skoro nie lubisz się bić to, dlaczego trenujesz karate?
Gdy zaczynałem moją przygodę z karate z pewnością chodziło mi głównie o naukę samoobrony, ale również o ogólny rozwój fizyczny. W szkole podstawowej delikatnie mówiąc nie byłem dzieckiem utalentowanym sportowo, a treningi karate w krótkim czasie sprawiły, że z osoby trójkowej z WF wskoczyłem na poziom ucznia piątkowego z tego przedmiotu. Jednak karate to znacznie więcej niż samoobrona i rozwój sportowy. Karate uczy samodyscypliny, systematyczności, a także (a może przede wszystkim) pokory. Czasem, gdy rozmawiam z rodzicami dzieci trenujących u nas w klubie słyszę, że dzieci się zmieniają. Są spokojniejsze, lepiej się uczą, poprawia się ich koncentracja. Na pewno dzięki treningom stajemy się również pewniejsi siebie. I nie chodzi tutaj o fakt, że potrafilibyśmy się obronić, bo niekoniecznie tak się musi stać w sytuacji zagrożenia. Chodzi bardziej o przełamywanie swoich słabości.
Jak często trenujesz?
Trenuję wyłącznie dla siebie, dla zdrowia. Zwykle są to 2-3 treningi tygodniowo. Zdarza się, że gdy czas na to pozwoli trenuję częściej, jednak niestety to rzadkość. Centrala naszego klubu mieści się 70km od Rypina i siłą rzeczy na co dzień nie trenujemy pod okiem sensei. Zwykle są to treningi, które prowadzi albo któryś z kolegów, albo ja. Pod okiem sensei mamy kilka lub kilkanaście treningów rocznie.
Masz jakieś sukcesy na koncie?
Za sukcesy mogę ewentualnie uznawać momenty, gdy któreś z dzieci trenujących pod okiem moich kolegów i czasem moim jedzie na zawody i pokazuje się z dobrej strony. Fajnie jest oglądać ich postępy i mieć świadomość, że czasem nasze uwagi pomagają im w rozwoju.
Jakie masz sportowe marzenie?
Zapewne jak każdy karateka chciałbym móc przywdziać czarny pas. Mam jednak świadomość, że PESELu oszukać się nie da i raczej będzie o to trudno. Zatem za podstawowe marzenie przyjmijmy, abym mógł ten sport uprawiać możliwie jak najdłużej ze szczególnym naciskiem na omijanie kontuzji.
Tego Ci życzę! Jakaś rada, wskazówka dla tych, którzy zastanawiaj się czy karate to coś dla nich?
Sport ten wbrew pozorom może uprawiać każdy, ponieważ treningi zawsze dostosowywane są do możliwości danej osoby. Jedyne co trzeba mieć, to dużo samozaparcia, gdyż wbrew temu co pokazują filmy, nie zostaje się mistrzem po kilku treningach.
Dziękuję za rozmowę!