„Wynieście swoich zmarłych!” (“Bring out your dead!”) krzyczy znudzony Eric Idle, zabierając nieboszczyków z kolejnych domostw. „Jeszcze nie umarłem” (“I’m not dead yet!”), protestuje jeden z trupów i to się dobrze dla niego nie skończy.
Na pierwszy rzut oka „Monty Python i św. Graal” może wydawać się przepyszną kpiną ze wszelkiego rodzaju „historycznych filmów kostiumowych”. Nic bardziej mylnego. Reżyser filmu, Terry Jones, był z zawodu historykiem, w dodatku specjalizującym się w średniowieczu, więc do odpowiedniego oddania na ekranie ówczesnych realiów przykładał ogromną wagę.
Ostatecznie nakręcił film nie tylko bezgranicznie śmieszny, ale również do bólu wiarygodny. Tak naprawdę wyglądało Średniowiecze. Tak naprawdę wyglądały epidemie i sposoby radzenia sobie z nimi. Można a nawet trzeba się śmiać – choć czasem to śmiech przez łzy.
Monty Python i św. Graal (1975)
reż. Terry Jones
Wielka Brytania